W ostatnich dniach cały Internet obiegły nagrania dotyczące problemów z hamowaniem Jeepa Renegade. W trakcie wykonywania tego manewru, auto… odrywa się od ziemi!
Taki efekt odkrył pewien Hiszpan w swoim egzemplarzu Jeepa Renegade. Generalnie, można przyznać, iż takie są prawa fizyki – w trakcie gwałtownego hamowania, cała siła przenoszona jest na przednią oś samochodu, przez co auto notuje tzw. efekt nurkowania. O ile hamowanie jest skuteczne, a samochód odpowiednio wyważony, o tyle manewr hamowania nie jest niczym szczególnym. Problem pojawia się, gdy auto… podnosi się do góry.
Hiszpan, o którym wspominaliśmy to Pablo Gonzalez. Testował on w 2015 roku Jeepa Renegade wyposażonego w 1,5 litrowy silnik, w którym napęd przenoszony był na przednie koła. To właśnie podczas testów tego pojazdu, Gonzalez zauważył, iż w trakcie gwałtownego hamowania samochodem z prędkości rzędu 135 km/h dzieją się… dziwne rzeczy. Zresztą, przekonajcie się sami:
Autor nagrania postanowił zgłosić całą sprawę do producenta, który dokładnie zbadał testowany egzemplarz. Stwierdzono w nim wadę układu hamulcowego, a wymiany poszczególnych elementów tego układu sprawiły, iż manewr hamowania od tego czasu można było wykonywać bez większych przeszkód.
I wydawałoby się, że na tym można zakończyć całą historię. Jednak nie w tym przypadku. Pablo Gonzalez postanowił przetestować w 2016 roku Jeepa Renegade wyposażonego w 2-litrowy silnik wysokoprężny z napędem na wszystkie cztery koła. Manewr hamowania w tym egzemplarzu z prędkości rzędu 100 km/h kończył się dokładnie tym samym efektem, co w poprzednim aucie – ich tył unosił się do góry. Hiszpan postanowił ponownie uwiecznić ten moment:
Jeep póki co nie ustosunkował się do zaistniałej sytuacji.